Bł. Rafał Chyliński


|  Lata młodości  |   Służba w wojsku  |   Początek życia zakonnego  |
|  Poświęcenie i oddanie ludziom  |   Rys charakteru bł. Rafała  |   Beatyfikacja po 250 latach  |

 

Patriarcha ubogich, św. Franciszek z Asyżu, otrzymał i wciąż otrzymuje od Pana braci idących za jego przykładem i starających się żyć według świętej Ewangelii. Niektórzy z tych, którzy umarli dla świata, bo pragnęli żyć tylko dla Boga, dostąpili szczególnej łaski wyniesienia na ołtarze. Jednym z tego grona jest bł. Rafał Chyliński,

Lata młodości


Urodził się w uroczystość Objawienia Pańskiego tzw. „Trzech Króli” 6 stycznia 1694 r. we wsi Wysoczka. Jego rodzice Marianna Kierska i jej mąż Arnolf Jan z Chylina Chyliński byli pobożnymi szlachcicami. Aby uprosić Boże błogosławieństwo dla swojego dziedzica, na jego chrzestnych postanowili wybrać dwoje ubogich pensjonariuszy przykościelnego przytułku. Melchior, bo takie imię nadano mu na chrzcie, w pierwszych latach życia wychowywany był przez matkę, to ona uczyła go modlitwy i właściwego zachowania, bardziej przykładem niż napomnieniami. Od najmłodszych lat zauważano w nim niezwykłą skromność i cichość. Jego życie duchowe rozwijało się systematycznie bez oznak gwałtownego nawrócenia. Było to wynikiem jego usposobienia i szczególnej łaski Bożej.

Służba w wojsku


Około roku 1709 zmarł jego ojciec, a matka parę lat później ponownie wyszła za mąż. Życie bł. Rafała naznaczyła służba w wojsku, gdzie nadano mu stopień chorążego i powierzono mu finansowe rozliczenie całej jednostki i poszczególnych żołnierzy, co wskazuje na to, że cieszył się wśród nich zaufaniem. Możliwe, że wstąpienie do wojska było podyktowane sprawami rodzinnymi i posłuszeństwem woli ojczyma.

Początek życia zakonnego


Zrezygnował z kariery wojskowej i rodzinnego majątku, i starał się o przyjęcie do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. Prosił, aby mógł zostać bratem laikiem, nie przyjmującym święceń kapłańskich, co tłumaczył lękiem przed odpowiedzialnością kapłana za zbawienie dusz. Ostatecznie prowincjał, być może z uwagi na jego zdolności, przeznaczył go na kleryka.

Pragnął naśladować cnoty św. Franciszka, lecz przed ostateczną decyzją narastała w nim obawa, czy zdoła zachować śluby. Choć po złożeniu ślubów obawa ustała, to świadomość swojej grzeszności i niewystarczalności towarzyszyła mu przez całe życie. Świadkowie przytaczają jego słowa, które wskazują, że mimo tych niepewności miał ufność w Bogu, często powtarzał „Dobrego mamy Pana! O, jak dobrego mamy Boga!”.

W zakonie spotykały go liczne trudności. Szczególnie ze strony niektórych braci, którym nie podobała się jego skłonność do samotnictwa i gorliwość. Poza tym wykorzystywał środki klasztorne do pomocy ubogim i na skutek swojej wielkiej hojności narażał się swoim współbraciom. Mieszkańcy klasztorów, w których przebywał, czasem skarżyli się na „zagrażającą im głodem rozrzutność” o. Rafała.

Poświęcenie i oddanie ludziom


Przybywając do Łagiewnik w maju 1728 r., miał 34 lata. W łagiewnickim klasztorze pełnił obowiązki spowiednika, kapelana, egzorcysty, niekiedy miewał nauki dla ludu. Przede wszystkim jednak poświęcał się pomocy ubogim, którzy gromadzili się przy sanktuarium św. Antoniego w Łagiewnikach, mając nadzieję na jałmużnę od pielgrzymów. Zawsze był wrażliwy na ludzkie cierpienia.

Jednym z bardziej znanych momentów jego życia jest pobyt w Krakowie podczas zarazy. Udał się tam w połowie roku 1736. Spełniając swoją posługę wśród chorych, nie tylko przygotowywał ich na drogę do wieczności, ale ze względu na braki w personelu sam spełniał najprostsze posługi, nie zważając na własne bezpieczeństwo. Jak w Łagiewnikach tak i w środowisku krakowskim u wielu budził zaufanie i szacunek.

W Krakowie dowiedział się, że jego matka zapragnęła zamieszkać przy jakimś klasztorze i oddać się na służbę Bogu. Otrzymał od przełożonych pozwolenie, aby przyjąć ją w Łagiewnikach, dokąd sam się udał i gdzie dalej gorliwie poświęcał się dla bliźnich. W grudniu 1741 r. wycieńczony skrywanymi przed ludźmi chorobami i umartwieniami oddał ducha.

Rys charakteru bł. Rafała


Świadkowie jego życia wspominali go jako człowieka, który nie zwykł unosić się gniewem czy ulegać innym uczuciom. Był wysoki i szczupły, twarz miał pociągłą, bladą, wychudzoną postem. Dla dobrych znajomych czasem bywał dowcipny. W czasach saskich wielu lubowało się w dwuznacznych, grubiańskich żartach. Rafał, przebywając w okolicznych dworach jako kapelan, stronił od takich ludzi. Na tego rodzaju humor reagował ostro. Czerwienił się i oburzony opuszczał towarzystwo, rzucając słowa napomnienia. Miał opinię kapłana pobożnego i umartwionego, o żywej wierze i głębokiej pokorze, przez co silnie wpływał na innych. Uważano go za skrupulanta i wiele na to wskazywało m.in. częste, nawet codzienne spowiedzi. Jego starania choć zdumiewające nie były jednak bezsensowne, wynikały z miłości do Boga.

Zrealizowanie rad ewangelicznych wymaga od ślubującego opanowania siebie i nieustannego wysiłku. Zakonnicy spełniają wciąż te same posługi, odmawiają te same modlitwy, towarzyszą im te same ćwiczenia duchowe. Bez poszukiwania głębi w życiu zakonnym łatwo o rutynę. Gdy żyje się nimi dobrowolnie, śluby wprowadzają w życie osób duchownych porządek nadnaturalny. Przez posłuszeństwo stają się sprawnymi narzędziami w rękach Boga. Czystość pozwala im na samotność opartą jedynie na Bogu. Ubóstwo uniezależnia wewnętrznie od rzeczy materialnych i daje prawdziwą wolność dzieci Bożych.

Błogosławiony Rafał stanowił dla braci przykład w każdym ze ślubów. Swoje posłuszeństwo doprowadził do skrajności, obojętne było dla niego, czy otrzymał rozkaz od przełożonego, brata, czy kleryka, był posłuszny każdemu bez względu na osobę. Choć do doskonałości doprowadził dokładność w zachowywaniu konstytucji i reguły zakonnej, nakazy miłości bliźniego przenosił ponad literę prawa. Potrafił oddać ubogim ostatnią koszulę czy buty. Otrzymane osobiście ofiary potajemnie wkładał do skarbony na chleb dla ubogich. Był ogromnie wyrozumiały na wady i uchybienia innych, nawet gdy ktoś wyraźnie z niego szydził, on odpowiadał pokornym „Bóg zapłać”.

Beatyfikacja po 250 latach


Krótko po śmierci przy miejscu jego pochówku zaczęli gromadzić się wierni proszący o jego wstawiennictwo u Boga. Stało się o nim głośno za sprawą cudownych uzdrowień i innych łask otrzymanych za jego wstawiennictwem. Do Stolicy Piotrowej zaczęły napływać prośby o rychłą beatyfikację. Pisał król Stanisław August i jego ministrowie, biskupi i polskie klasztory. Niestety, ze względu na zawirowania historyczne proces przerwano. Bł. Rafał został beatyfikowany przez Jana Pawła II w 1991 r. Miejsce, w którym posługiwał i w którym umarł, stało się miejscem kultu, dzielącego chleb z ubogimi, duchowego syna św. Franciszka.